Witam.
Od ponad 13 lat jestem wegetarianką. Po rozmowie z lekarzem postanowiłam, dla zdrowia, zrobić sobie 60 dniowy post witariański - spożywać same warzywa i owoce w wersji surowej, nieprzetworzonej, oraz orzechy i nasiona.
Post ma na celu oczyszczenie organizmu i pozbycie się pewnych wewnętrznych niedoskonałości.
Jako że od wielu lat staram się jeść zdrowo, nie poprzedzałam rozpoczęcia postu żadnymi specjalnymi przygotowaniami. Po prostu na głęboką wodę - chlup. Postanowiłam że początek postu ustalam na 1 czerwca i siup.
Początek był bardzo ciężki. Ciągle uczucie głodu, owoce i warzywa sycą na chwilę, zaraz człowiek rozgląda się za czymś do jedzenia. brakuje tych typowych zapychaczy - chleba, ziemniaka, makaronu. Za tym od samego początku najbardziej tęskniłam, i tak jest do tej chwili.
Na sam początek zrobiłam kilka błędów - moja dieta była monotematyczna, jadam w zasadzie to samo co przedtem tylko bez zakazanych produktów no i w większej ilości. Szybko zaowocowało to wstrętem do niektórych warzyw - jak pomidor. A to był błąd. Więc jeśli jesteś na tej drodze co ja, to pamiętaj - grunt to różnorodność, smakowanie nowych smaków, one dają ci przyjemność i chęć do dalszego poszczenia!
Moje odkrycie - ananas. Jakie to pyszne.
Moje odkrycie - sikam co chwilę, a piję bardzo niewiele wody. Cała woda którą spożywam to ta żywa woda, z owoców natury!
Samopoczucie - lekko depresyjne, trochę wycofałam się z życia, od znajomych itp. ale walczę z tym i próbuję sama się przekonać, że alkohol to nie jedyny powód, dla którego warto wyjść z domu :)
I faktycznie, już mniej więcej dogadałam się z moim ciałem i teraz, po 12 dniach diety mogę śmiało powiedzieć że jest to do zrobienia. Jem to, na co mam ochotę, poszerzając ciągle i eksperymentując.
Jadłam masło orzechowe z orzechów surowych, ale produkcji sklepowej nie będąc do końca przekonaną o procesie jego produkcji. to mój jedyny grzech, który już odrzuciłam. Ale poważnie, banan posmarowany tym masłem ratował mi "dupę" i psychikę przed pogrążeniem się w głodzie i rozpaczy :))
muszę podzielić się z moim pysznym okryciem jedzeniowym:
1) masło z orzechów nerkowców
2) lody wegańskie witariańskie czekoladowe
3) sałatka owocowa z sosem z masła orzechowego
kocham to niezmiernie i trzyma mnie to przy życiu:))
1) masło orzechowe, wszędzie ale to wszędzie pisze jak zrobić. zalałam wodą szklankę nerkowców, po paru godzinach zmiksowałam i mam. ale takie to jakieś mdłe w smaku, słodkawe, niby dobre ale nie samo... kombinowałam i kombinowałam i :
2) lody wegańskie: zamrożony banan wyciagamy z lodówki na pół godzinki żeby lekko zmiękły i miksujemy z naszym nerkowcowym masłem orzechowym i łyżką surowego kakao. Dodałam do tego łyżkę syropu z agawy i voila! do gotowych lodów wkroiłam truskawki. Matko jakie to pyszne!!!!!! lece zamrażać więcej bananów!!
3) sałatka owocowa, niby proste ale cudowne! kroisz w kostkę wszystkie owoce jakie lubisz i polewasz sosem. A przepis na sos: masło orzechowe z nerkowców, wyciśnięty sok z cytryny i syrop z agawy no i odrobina wody żeby było dość płynne. polewasz i jesz. jeju jakie to jest pyszne!!!
aha, no i wcinam spirulinkę i witaminki jakby ktoś chciał wiedzieć :)
efekty po 12 dniach:
waga - nadal niestety spada, trochę mnie to martwi. przy wzroście 170 mam już 52,5 kg. ważyłam jakieś 55 na początku drogi.
włosy zaczęły mi wypadać, dziś zauważyłam, ten temat też mnie martwi ale dam jeszcze parę dni.
aha! wśród tych dwunastu dni jeden miałam całkowicie na wodzie, co wg mojego lekarza odpowiada tygodniowemu postowi na warzywach i owocach. więc mogę spokojnie liczyć sobie 19 dni :))
i postanowiłam że magicznych 40 dni nie będę przekraczać ze względu na obawę przed niedoborami!
powodzenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz