Od pięciu dni nic, bo koszmarny ból głowy i gorączka..
W końcu się wkurzyłam i poszłam pobiegać. Wczoraj.
Nie wiem, czy to zasługa gorączki, czy Fervexu, (a może po prostu chłodu wieczora) ale biegało się cudnie. Prawie bez żadnej zadyszki przebiegłam 1,6km! a potem jeszcze 0,6km. Pod koniec trochę kręciło mi się w głowie, więc przestałam. Po powrocie do domu - 50 brzuszków i tyle. Ale i tak jestem z siebie dumna.
Dziś znowu biegam i po powrocie może włączę sobie Tiffany na boczki;-)
Pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz