Co na dziś.
1. Bieg na wytrzymałość - każdy swoją ma gdzie indziej. Ja dziś "przetruchtałam" i przeszłam łącznie 2,2km. Masakrycznie mnie to umęczyło. Ciekawe jest to, że jako nastolatka nienawidziłam biegać. Na wuefie była to dla mnie prawdziwa udręka. Teraz biegam raz w tygodniu dokładnie tyle ile chcę. Pokonuje swoje ograniczenia. Przechytrzam mózg. To bardzo przyjemne (a może to te endorfiny:)
2. Przyjemnie zgrzana weszłam do domu i włączyłam swoją ulubioną Tiffany:)
.
To sąporostu najprzyjemniejsze ćwiczenia jakie istnieją:)
3. i Tiffany na wzmocnienie plecków: z butelkami wody 0,5l
4. I korzystając ze wspaniałego samopoczucia po Tiffany zrobiłam brzuszki.
Trochę tych od Chodakowskiej (uniesione nogi pod kątem prostym, uniesiona głowa, wyprostowane ręce wzdłuż ciała i ruszam rękami w górę i w dół szybko, prostuje nogi do góry i ruszam dalej rękami, opuszczam nogi nad ziemię i ruszam rękami), aż poczułam ból i jeszcze troszkę
Potem przeszłam do zwykłych brzuszków do uniesionych nóg - aż do bólu i jeszcze troszkę
I na koniec na mięśnie skośne:
Na koniec powinien być stretching, ale padłam na twarz:) Jeżeli robisz ze mną - koniecznie się rozciągnij!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz